poniedziałek, 1 lipca 2013

( 289 )

Wczoraj nie mogłam wstawić posta. Blog-spot odmawiał posłuszeństwa. Wszystko co stworzyłam nie zostało zapisane, ani opublikowane. Taka mała szyderczość ? Czy może złośliwość losu?
Piątkowy transfer był bardzo bolesny. Doktorek znów nie mógł przedostać się  pipetą przez moją szyjkę macicy. Taka moja uroda. Szyjka, która jest początkowo prosta potem łukiem unosi się dość mocno w górę jest dość problematyczną drogą dla transplantacji Zarodeczków.  Doktorek walczył dzielnie, ja zaciskałam zęby by znieść odczuwający ból. Po 50 minutowej walce - udało się.  Laboratorium potwierdziło, że pipeta wraz z cewnikiem jest czyściutka. Maleństwa były nareszcie we mnie. 
Plamienie okazało się efektem tej procedury. Wyniki krwi i badanie ginekologiczne ukazały, że wszystko jest ok. Mimo delikatności Doktorka to wtargniecie poprzez szyjkę macicy było dość brutalnym procesem. Spanikowałam, bo przy wcześniejszych transferach nie miałam takich objawów w pierwszych dnia bycia z maleństwami. Przepraszam, że narobiłam Wam strachu.
Dziś nie plamię :) Biorą leki, wstrzykuję sobie heparynę i staram się czuwać nad wewnętrznym spokojem. Mimo, że  mój brzusio jest mocno wydęty nie odczuwam , żadnych zmian.
Niech to wszystko trwa, niech się dobro od nas nie odwraca. Każde Wasze ciepło skierowane ku nam jest pokładem siły i energii. Jakie to niesamowite, piękne i dobre. 
Dziękuję Wam za to, dziękuję za to, że z Nami jesteście. 

I.W. dla Ciebie, teraz nie może się nie udać   



14 komentarzy:

  1. I jakoś odczułam potrzebę poczytania Twojego bloga, wchodzę a tutaj taka piękna wiadomość;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lenko :)

      fajnie, że mnie odwiedziłaś :) Robię wszystko by ta piękna wiadomość mogła trwać wiecznie.

      przytulam

      Usuń
  2. Zawsze zaczynam dzień od Twojego bloga :) Cieszę się że wszystko dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to teraz czerwona jestem , tak mi przyjemnie :)

      Dziękuję kochana

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. proszę nie puszczaj kciuków, trzymaj mocno by maleństwa mogły przeżyć.

      tule

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. aż, się poryczałam :) Fajnie, że mogę zwalić na hormony ;)

      buziol

      Usuń
  5. Trzymam tak mocno za Ciebie kciuki.:)
    Bożena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bożenko,

      trzymaj i proszę nie puszczaj. Mimo moich lęków chcę wierzyć, że tym razem się uda.

      przytulam

      Usuń
  6. Oby tak dalej,powodzenia:)

    zagubiona

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę o Tobie i o Was. Wysyłam moc pozytywnej energii. Wierze ze sie uda. P.s. Trafiłam do Ciebie z bloga Ostrej 2 m-ce temu i zostałam. Czytając wylałam morze łez. Teraz trzymam kciuki.
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalio,

      Dziękuję, za Twoje ciepło i moc, którą ślesz w naszą stronę. Wchłaniam te pozytywy, by nasze maleństwa mogły odczuć jaki świat i ludzie są piękni.
      Zaraz prześle Ostruni buziola za to, że Jej blog i Jej walka o zdrowie - przyciąga tak wspaniałych ludzi, którzy również mnie podtrzymują bym nie zwątpiła w szansę bycia mamą.

      Usuń