To jeszcze to jest??? już kilka miesięcy temu walczyłam z tym na blogu. Byłam pewna, że jest już cacy. Dobra Rybenko buzia za spostrzegawczość i szczerość. Idę wywalać problem - robaczkowania
Trafiłam na Pani bloga przed kilkoma minutami i na jednym wdechu przeczytałam kilkanaście postów. Podziwiam determinację w dążeniu do celu, ale też nie potrafię sobie przestać zadawać pytania o to, czemu nie rozpatrują Państwo innej opcji, tj. adopcji.
Witaj :) Adopcja nigdy Nas nie przerażała. Wręcz przeciwnie, zawsze marzyliśmy o gromadce własnych dzieci i dzieci adoptowanych, które kochać moglibyśmy bezgranicznie. Jednak z czasem nadeszły problemy, o których opisuję na moim blogu. Nie wiem czy teraz jestem dojrzała do przyjęcia dzieciątka z adopcji. Nie chcę zaspokoić tylko swoich potrzeb, by móc być mamą. Nie wiem, czy potrafiłabym tak bardzo kochać, czy dać się kochać, kiedy żal i ból do tych co nas skrzywdzili tkwi jak kolec w duszy. Tak bardzo tęsknię za naszymi Nienarodzonymi... Nie przekreślam możliwości zaadoptowania. Choć może przekreślono by mnie?. Staramy się i walczymy jeszcze o naszą ciążę. Wraz z miesiącami, biciem serca, ruchami we mnie otwierałby się mój ponowny dobry świat. Pozostałoby coś z naszej miłości, nasze maleństwo, które niosłoby przez swoje życie i odrobinkę z nas. ...ach dużo mogłabym pisać. Adopcja musi dojrzeć w człowieku, w duszy przyszłych rodziców.
jak tylko zlikwidujesz te robaczki, to fszystko wybacze:PPP
OdpowiedzUsuńUfff to szansa jest :) ale o jakich robaczkach piszesz ??? :)
Usuńjak sie pisze komentarz to trzeba takie cudenka wpisywac
Usuńdlatego pewnie masz malo komentow, bo ludzie nie maja cierpliwosci
ja tez!
To jeszcze to jest??? już kilka miesięcy temu walczyłam z tym na blogu. Byłam pewna, że jest już cacy. Dobra Rybenko buzia za spostrzegawczość i szczerość. Idę wywalać problem - robaczkowania
Usuńsprawdzam
Usuńgratulejszyn:))
UsuńODROBACZYŁAM :)
Usuń:DDDD
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Pani bloga przed kilkoma minutami i na jednym wdechu przeczytałam kilkanaście postów. Podziwiam determinację w dążeniu do celu, ale też nie potrafię sobie przestać zadawać pytania o to, czemu nie rozpatrują Państwo innej opcji, tj. adopcji.
Pozdrawiam :)
Witaj :) Adopcja nigdy Nas nie przerażała. Wręcz przeciwnie, zawsze marzyliśmy o gromadce własnych dzieci i dzieci adoptowanych, które kochać moglibyśmy bezgranicznie.
UsuńJednak z czasem nadeszły problemy, o których opisuję na moim blogu.
Nie wiem czy teraz jestem dojrzała do przyjęcia dzieciątka z adopcji. Nie chcę zaspokoić tylko swoich potrzeb, by móc być mamą. Nie wiem, czy potrafiłabym tak bardzo kochać, czy dać się kochać, kiedy żal i ból do tych co nas skrzywdzili tkwi jak kolec w duszy.
Tak bardzo tęsknię za naszymi Nienarodzonymi...
Nie przekreślam możliwości zaadoptowania. Choć może przekreślono by mnie?. Staramy się i walczymy jeszcze o naszą ciążę. Wraz z miesiącami, biciem serca, ruchami we mnie otwierałby się mój ponowny dobry świat. Pozostałoby coś z naszej miłości, nasze maleństwo, które niosłoby przez swoje życie i odrobinkę z nas.
...ach dużo mogłabym pisać.
Adopcja musi dojrzeć w człowieku, w duszy przyszłych rodziców.
przytulam serduchem :)