czwartek, 28 czerwca 2012
Więzienia za in vitro?
Trafiłam przez przypadek na artykuł ,,PiS chce więzienia za in vitro? Ekspert: Nawet w islamie ta metoda jest dozwolona" W głowie się nie mieści.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12030405,PiS_chce_wiezienia_za_in_vitro__Ekspert__Nawet_w_islamie.html
Od dziś
Do mojej terapii doszły zastrzyki. Od dziś wstrzykuje w brzuch hormony. Potem dojdzie jeszcze heparyna i akupunktura.
Do nosowe nadal wtryskuje 4 razy dziennie. Nie dobrze to na mnie wszystko działa, ale to jedyna z realistycznych szans byśmy zostali rodzicami.
środa, 27 czerwca 2012
Bardzo proszę osoby z USA lub osoby mające kogoś w USA o kontakt
Z rana przed praca, pojechałam do Luise zawieść jej sok z kwiatów czarnego bzu, który robiłam na początku czerwca.
Mala dostała jakaś nieduża infekcje, która przy jej ciężkiej chorobie, może zagrozić jej życiu. Mimo, ze dostaje antybiotyk i kortyzon postanowiłam jeszcze dowieść sok. Dziś Luise była w super formie. Gdy ja odwiedziłam odrabiała właśnie matematykę. A to nie lada wyczyn dla 7 letniej dziewczynki, która kilka miesięcy temu nie mogla ani siedzieć, ani mówić, ani nic samodzielnie wykonać. Guz uciskał tak mocno, ze już byliśmy pełni strachu, ze się nie uda, ze przyjdzie ten najgorszy moment...ale tak jak ja to powtarzam Luise walczy z całych sil i nie zamierza się poddać. Kochana dziewczynka :))) Nawet udało Jej się dziś trochę ze mną porozmawiać.Kiedy słyszałam wyraźnie wypowiadające przez nią słowa, serce skakało z radości... Dziś był dobry dzień, oby takich najwięcej. Nadal staramy się zdobyć lek, który może podaruje dla Luise jeszcze wiele takich pięknych chwil.
Bardzo proszę osoby z USA, lub osoby mające kogoś w USA, które zaglądają na mojego bloga o kontakt. ben.le@onet.eu
Potrzebuje pomocy dla Luise, walczymy o ten lek już kilka miesięcy i profesor z USA - niestety nie daje nam szansy na zdobycie tego leku, gdyż jest ten lek ograniczony. Jednak z doświadczenia wiem, ze nie wolno się poddawać. Jeśli ja nie wskórałam przekonać profesora to może ktoś z Was???? Błagam pomóżcie
wtorek, 26 czerwca 2012
,,Miłość na skrzydłach aniołów"
,,Miłość na skrzydłach aniołów" - tym pięknymi słowami zaczęłam cudowny, nowy dzień. Jak bardzo cieszą moje serce, takie słowa. Tyle w nich bezinteresownej dobroci i energii. Dziękuje Wam za informacje, za pomoc w pomaganiu, za e-maile i moc ciekawych pomysłów. Przecież NADZIEJA jest jedna z cegiełek życia. Forma do dalszego działania. Pamiętam te chwile kiedy ,,osierocone" Rodziny, mimo bólu po stracie ukochanej osoby, nigdy nie żałowały podjętych wcześniejszych kroków. Pamiętam również rozmowy z osobami, których życie bliskich udało się uratować. Ich radość i chęć przekazania tego doświadczenia innym jest pięknem i wdzięcznością a nawet podziękowaniem za dobroć życia. Jednak te rodziny łączy coś magicznego, coś czego nie można wyprodukować bablanina pustych slow. Słowo- NADZIEJA, która jest oznaka miłości bliźniej do człowieka. Zakończę moja wypowiedz urywkiem textu z jednego z e-mail ,,Tyle jest słów które mam do powiedzenia, tyle rad , tyle wsparcia które chciałabym dać im tak namacalnie. ale cieszymy się że można inaczej np. przez internet, albo wysyłając miłość w świat aby do nich dotarła;-) CHCIAŁABYM PRZYTULIĆ WSZYSTKICH DO SERCA Z MIŁOŚCIĄ DAĆ SIŁĘ ABY MOGLI SOBIE PORADZIĆ BO WIEM ŻE POTRAFIĄ TO ZROBIĆ. WIERZĘ W NICH ! Iwonuś przytulam do serca i pozdrawiam" Chciałam się z tym z Wami podzielić, podziękować, ze Jesteście, ze pomagacie i chcecie dać sobie pomoc. Zycie jest pięknem w nas i tylko od nas samych zależy, w która drogę się udamy.
Z zakurzonego strychu
Wyciągnęłam moje skarby :))) Czas wrócić do dawnych, zakurzonych prac. Kupiłam nawet płótno bo znam już temat mojego smarowania. Muszę się jakoś oderwać by sobie pomóc.
poniedziałek, 25 czerwca 2012
Magda, miłość i rak - łeb do słońca tak mawiała
Ciszaaaaaaaaaaaaaaa, która sama w sobie jest pełna zaprzeczenia własnej egzystencji. Nie pytam już Dlaczego. Walka, która zmienia wszystko... chorych, zdrowych
http://www.tvp.pl/vod/dokumenty/spoleczenstwo/magda-milosc-i-rak/wideo/magda-milosc-i-rak/4280676
Kilka rozmów, kilka e-maili, kilka wspomnień...
i cisza, która krzyczy
sobota, 23 czerwca 2012
Zawsze trzeba podejmować ryzyko
Przez 10 dni, cztery razy dziennie będę wtryskiwała hormony do nosa w godzinach dokładnie w planie wyznaczonych. Metrelef muszę wtryskiwać miedzy 6-8 godzina rano potem 11-13, potem 16 a 18 i 21-23. Ta procedura polega na zablokowaniu przysadki mózgowej w celu niewywołania owulacji i późniejszej możliwości dalszego podawania zastrzyków przygotowawczych do zabiegu pobrania komórki jajecznej. Ten etap jest stymulacja zaplanowana do punkcji jajników tzw. Embriologi.
Brzmi nie ciekawie, ale to jedyny możliwość, bym mogla zajść w ciąże. Jesteśmy zdrowi i tak naprawdę nie ma niby żadnych przeszkód byśmy zostali rodzicami. A jednak. Strata nienarodzonych jest tak duża i bolesna, ze dla mnie naturalne zajście w ciążę jest już kategoria cudu, w który przestałam wierzyć. In vitro to jedyna szansa bycia mama. Droga do szczęścia nie jest łatwa, ale jest jeśli się do niej dąży.
,,Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki jakie niesie nam los."
czwartek, 21 czerwca 2012
Mimo wszystko
( źródło nie znane)
Zaczynam drugi cykl brania hormonów. Mam nadzieje, ze tym razem nie poronię. Czuję się fatalnie. Śmierć moich nienarodzonych wyrwało część mojego serca. Mimo wszystko walczę
Zaczynam drugi cykl brania hormonów. Mam nadzieje, ze tym razem nie poronię. Czuję się fatalnie. Śmierć moich nienarodzonych wyrwało część mojego serca. Mimo wszystko walczę
niedziela, 17 czerwca 2012
Ulicami dusz
Chciałabym tyle napisać, ale nie idzie. Po prostu nie mogę opisać tego co czuję bo wybuchłabym obłokiem złości i buntu na tych , którzy mają wszystkich w dupie, tylko ich śmierdząca rzeczywistość jest najważniejszą estradą ich własnego świata. A przecież bycie dobrym człowiekiem tego uczą nas w domach, szkołach, książkach. Tego uczy wiara katolicka, ewangelicka, zielonoświątkowa , każda, która łączy nas z Bogiem i życiem wiecznym. I gdzie to wszystko??? Jak nie spojrzysz to złość i jad leje się ulicami dusz. Niewielu pozostało, którzy chcą iść drogą dobra...
Pisałam wiele blogów...poniszczyłam moje...inne musiałam zostawić, bo tą część mnie podarowałam kiedyś osobą, których już z nami nie ma. Teraz pisze ,,ZentrumChwili" i żółć mnie zalewa. Nie potrafię uciec od bólu, który rozkłada mnie na łopatki. Chce krzyczeć i wyć jak zwierze gryźć. Jednak nie mogę, przecież mam odnaleźć spokój i wybaczyć im. Ale jak??? Moje tutaj pisanie dla wielu blogowiczów może być bezsensowna paplaniną. Gdy odnajdę spokój i nauczę się wybaczyć, wtedy pokarze moja twarz, dziś mogę tylko resztkami moich sil starać się nie stoczyć w otchłań.
sobota, 16 czerwca 2012
piątek, 15 czerwca 2012
linia
Wytykam swoja otwartość
Melodyjna linia
Ustawiona
Przez uczucia sil
Maluje szare chmury
Palcami wyczuwam kolor
I inna szarością
Przeplatam moje myśli
Uciekają godziny
W których
Nie mogę być sobą
Ukrywam cały zapas kolorów
Dostrzec
Można je
We włosach
Paznokciach
Udach
By poczuć nie tylko szarość
Ale cala gamę urzekających chwil
Zamykam swoje patrzenie
Staje się ślepcem
Nieznającym czasu
Melodyjna linia
Ustawiona
Przez uczucia sil
Maluje szare chmury
Palcami wyczuwam kolor
I inna szarością
Przeplatam moje myśli
Uciekają godziny
W których
Nie mogę być sobą
Ukrywam cały zapas kolorów
Dostrzec
Można je
We włosach
Paznokciach
Udach
By poczuć nie tylko szarość
Ale cala gamę urzekających chwil
Zamykam swoje patrzenie
Staje się ślepcem
Nieznającym czasu
czwartek, 14 czerwca 2012
poniedziałek, 11 czerwca 2012
sobota, 9 czerwca 2012
Warte przeczytania
Iga, dziewczyna pełna tego czegoś, czego wielu nas w sobie nie znajduje, nie zauważa, może po prostu zapomina.
Iga wiedziała jak żyć. W swoim pamiętniku napisała
,, Tak myślę, ze życie to cud. Dzięki Panie Za Życia Cud.-Iga"
czwartek, 7 czerwca 2012
Jak kto umie
,,Życie każdego człowieka jest drogą ku samemu sobie, próbą znalezienia drogi, zaznaczenia ścieżki. Żaden człowiek nie był nigdy w pełni samym sobą, lecz mimo to każdy ku temu dąży, jeden w mroku, inny w światłości, jak kto umie"
Zawsze marzyłam o domku na leśnej polance. Z początku wynajmowaliśmy mieszkanka na wsi, potem był domek ,,przyklejony" do leśnych drzew, a potem leśniczówka, w której wszystko było inne niż normalne. Rzeczywistość targa za uszy i zmusza do podjęcia decyzji,które towarzyszyć będą przez cale życie :)))
I stało się, kupiliśmy kamienice z ogrodem w miasteczku, gdzie spędzić pragniemy nasze dalsze życie. Przez pierwsze dwa lata, nie słyszałam ptaków, nie słyszałam szeptów drzew tylko odgłosy miasta docierały do moich uszu. Czułam się jak na budowie z włączonymi maszynami, które nie przestają pracować przez 24 godziny. To co najpiękniejsze, często nam umyka, czasem kryje się tuż, tuż... i również ja nie zauważałam tego piękna, które machało do mnie łapką prosząc o wpuszczenie do serca. Tęskniłam za lasem, lisami, dzikami, które odwiedzały nasz leśny ogród. Tęskniłam za mglą unoszącą się miedzy paprociami. Tęskniłam za zbieraniem grzybów w momencie, gdy kartofle dochodziły na ogniu do miękkości.
Jednak czas robi swoje. Piękno danej chwili zaczęło wrastać się w moje serce.
Zaczęłam spoglądać na nasza kamieniczkę z ciepłem, dobrem, miłością. W tym miejscu są na pewno dobre fluidy. Tu będę żyć, tu będę kochać, tu będę wychowywać dzieci.Za żadne skarby nie zmienię już zdania. Chcę tu żyć i budować naszą dalszą przyszłość.Jest jeszcze dużo do zrobienia, ale to żaden przymus to urok następnego dnia.
wtorek, 5 czerwca 2012
I poznałam ciemność
(źródło zdjęcia mi nieznane)
Wracam powoli do siebie. Coraz częściej odczuwam odprężenie i świadomość błogości, na którą sobie od wielu lat nie mogłam pozwolić. Żyłam dla innych, nie dla siebie. Chciałam im pomóc odnaleźć sens życia... życia siły i możliwości. Pomagałam sercem, czynem i zaangażowaniem w pełni świadoma konsekwencji. Kochałam to co robiłam, kochałam tych ludzi i moja siłę wiary,nadziei i miłości. Chętnie oddawałam mój czas, moje pieniądze, moje życie. Pokonywałam góry lodowe, granice miedzy problemami jakie blokowały tych ludzi do dalszej walki o ich przyszłość. Umiałam zadziałać, załatwić, odszukać, przybliżyć możliwości i wewnętrzny spokój, który był, który jest niezbędny, by dalej móc funkcjonować i działać. BYŁAM !!! To właściwe słowo, które pasuje do mnie jak ulał. Byłam, aż do dnia w którym zrozumiałam sens ideologi mi wcześniej nie znanej. Nie chciałam wpaść w nieszczerość, obłudę , fałsz....nie chciałam manipulacji , nieszczerości i chciwości. Nie chciałam akceptować zaborczości...stałam się niewygodna, bo nie chciałam przestać widzieć, czuć. Oszukano mnie, okradziono z pieniędzy, ideałów, poglądów. Chciano mi wyrwać moralność i uczciwość. Chciano mi odebrać moje JA. Przestałam należeć do nich...poczułam samotność- szczerą, czystą - taką moją. Ktoś kiedyś napisał:
,,Jedynie samotność jest w życiu człowieka stanem graniczącym z absolutnym spokojem wewnętrznym,z odzyskaniem indywidualności. Tylko w pochłaniającej wszystko pustce samotności,w ciemnościach zacierających kontury świata zewnętrznego można odczuć, że się jest sobą aż do granic zwątpienia, które uprzytamnia nagle własną nicość w rosnącym przeraźliwie ogromie wszechświata."
I poznałam ciemność, śmierć moich nienarodzonych bliźniaków i natarczywość ewolucji tych, którzy dostrzec mnie nie chcieli jako człowieka...
(źródło zdjęcia mi nieznane)
Teraz ciesze się moimi przyziemnymi sprawami.
Cieszę się z rachunku telefonicznego :) zamiast ok.2000 zł miesięcznie- zapłaciłam 125 zł
Cieszę się z wyspania...jakie to miłe , obudzić się i stwierdzić, ze jest się wypoczętym
Cieszę się z wypróbowywania moich nowych przepisów jak i odkurzeniu starych recept, które od lat nie widziały światła .
Cieszę się z zarobionych dodatkowo pieniędzy, które mogę wydać tym razem tylko na siebie.
Cieszę się, ze w końcu moje papużki dostały swoja ogrodowa Wolierę.
Cieszę się z uśmiechu męże, który budzi mnie radosnymi oczami, widząc mój spokój i gotowość do zadbania o siebie.
Cieszę się, ze zaczęłam znów myśleć by zostać mamą .
(źródło zdjęcia mi nieznane)
Jest to możliwe, gdyż wśród tej walki pełnym bólu i strachu o innych, poznałam również ludzi, którzy chcą czuć jak ja, chcą czuć mnie, którym zależy na mnie prawdziwej.
sobota, 2 czerwca 2012
Odebranie Nadziei jest w moich oczach zbrodnią duchową
Lubię tu przychodzić. Zanurzyć się w spokój danej chwili. Pomyśleć nad tym wszystkim, co mnie męczy i irytuje. Musiałam odejść od tego co kochałam robić, co wzmacniało - ponad wszystko słowa Wiary i Nadziei - w czyny, gdzie prawdziwość tej mocy była intensywnością życia dla wielu, którzy jej szukali, wręcz potrzebowali. Być straconym, odrzuconym przez tych co coś jeszcze mogliby zrobić, jest brutalnością i ciosem poniżej pasa. Odebranie Nadziei jest w moich oczach zbrodnią duchową. Niestety. Wielu bawi się innymi, wykorzystując swoją pozycje, głupotę i brud charakteru. Mając do czynienie z wieloma postawami ludzkimi, stwierdzam, ze wielu ludzi straciła to coś, co godne jest podziwu. Ich radykalność zła przerasta moje siły, by walczyć o to co było przez tyle lat dla mnie priorytetem. Zostałam ,,skopana i opluta" przez tych, którym ufałam i pomagałam. Tyle lat wiary w dobro, zostało zamienione w kawałeczki, których nie jestem w stanie poukładać. Mimo, ze ból jest potężny, nie mogę być tym kim byłam. Osobą podnoszącą, budującą do podjęcia walki o dobro życia. Opadłam z sił, mało kto to zauważył. Pozostała mi tylko MIŁOŚĆ, która mnie nie zawiodła.
,,Była wolna, bo miłość wyzwala."
– Piąta góra
Subskrybuj:
Posty (Atom)